Wysoki kontrast
Wielkość tekstu
Dostępność
  • Dostępność
    • Wysoki kontrast
    • Wielkość tekstu
    • Dostępność

mZdrowie: Szpitale powinny unikać wyniszczającej konkurencji

Europejski Kongres Samorządów Najnowsze informacje VI Europejski Kongres Samorządów

Dzisiaj nie współpracujemy, tylko prowadzimy wyniszczającą konkurencję. Dodatki covidowe spowodowały ogromne perturbacje i przepływy kadrowe. Projekt ustawy o jakości wymaga zmian, aby jakość stała się polem konkurowania szpitali – to główne wnioski z debaty ekspertów w czasie VI Europejskiego Kongresu Samorządów w Mikołajkach.
Jeden z paneli dyskusyjnych EKS poświęcony był współpracy i konkurencji między szpitalami w zakresie świadczenia usług. Eksperci dostrzegli wiele obszarów, na których szpitale konkurują między sobą. Dotyczy to głównie pozyskiwania kadr za pomocą wyższych wynagrodzeń i lepszych warunków pracy. „Nakładanie się zakresu świadczonych usług i niezdrowej konkurencji stanowi problem, który musi zostać rozwiązany. Często powoduje bowiem marnotrawstwo sił i środków” – mówiła poseł Józefa Szczurek-Żelazko (PiS). Dodała, że kluczowym dla szpitali niedoborem są kadry medyczne, których pozyskiwanie następuje czasami w kontrowersyjny sposób. Jednocześnie szpitale nie są w stanie konkurować na zdrowych zasadach, czyli jakością świadczonych usług. Oceny akredytacyjne nie do końca przekładają się na rzeczywistą jakość opieki.

Irena Kierzkowska,Dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Olsztynie, Andrzej Zakrzewski, Dyrektor Warmińsko-Mazurskiego Oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia


Pomiędzy poszczególnymi szpitalami występują ogromne różnice pod względem wyników finansowych, jakości usług, zadowolenia pacjentów i pracowników. „Przyczyny tych różnic – to sprawa bardzo złożona. Nie tylko jakość kadry zarządzającej. Na przykład bardzo słaba wycena świadczeń w psychiatrii czy rehabilitacji sprawia, że dyrektor szpitala niewiele może” – wskazała poseł Elżbieta Gelert (PO). Jej zdaniem do oceny jakości potrzebne są przede wszystkim bardzo dobrze zdefiniowane wskaźniki. Projekt ustawy o jakości wprowadza tak naprawdę niewielkie zmiany w stosunku do stanu obecnego. „Problemem jest natomiast to, że nie egzekwujemy już istniejących przepisów i wymagań. NFZ już dzisiaj może egzekwować wymagania i podejmować określone decyzje. Fundusz posiada narzędzia, aby oceniać jakość, ale tego nie robi” – mówiła Elżbieta Gelert.


Z tezą o bezczynności instytucji publicznych zgodził się dr Mariusz Gujski z WUM. Wskazał przy tym, że wiele inicjatyw służących podnoszeniu jakości – np. „Rodzić po ludzku” – wychodzi od organizacji pozarządowych. To one kierują system ochrony zdrowia mocniej w kierunku dobrych zmian niż decyzje organów państwa.
„Stan jakości nas nie zadowala i dlatego powstał projekt ustawy” – powiedziała Józefa Szczurek-Żelazko. Podkreśliła, że „mamy wiele szpitali, które działają bardzo dobrze, zapewniają wysoką jakość; z reguły mają też dobrą kondycję finansową, dobry poziom infrastruktury i specjalistów chętnych do pracy”. I dodała, że samorządy mogą już dzisiaj upublicznić informacje dotyczące jakości usług zdrowotnych w swoich szpitalach.
Dlaczego szpitale nie publikują danych o jakości swoich usług, wyjaśniła Irena Kierzkowska, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Olsztynie. Problem tkwi w tym, jak te dane mogą zostać odebrane. „Jeżeli akredytowany szpital, których Polsce jest około 300, przedstawi np. informację, że ma pięcioprocentowy poziom zakażeń, to wzbudzi zaniepokojenie pacjentów – ponieważ inne, nieakredytowane szpitale, nie podają w ogóle takich danych” -mówiła dyr. Kierzkowska.


Dobrym narzędziem do kontrolowania jakości byłaby sieć szpitali, pod warunkiem zwiększenia jej elastyczności – powiedziała dyr. Kierzkowska. Podobną opinię wyraził Andrzej Zakrzewski, dyrektor Warmińsko-Mazurskiego Oddziału NFZ. Jego zdaniem, obecne zasady sieci szpitali nie pozwalają eliminować tych podmiotów, które wykonują minimalne ilości procedur, a co za tym idzie nie mogą zagwarantować ich odpowiedniej jakości. NFZ oczekuje reformy sieci, która stworzy możliwość podejmowania takich decyzji przez oddziały funduszu.
Podkreśliła również, że na jakość składają się co najmniej trzy istotne obszary. Pierwszy – to bezpieczeństwo pacjentów. I tutaj projekt ustawy wprowadza dobry, jej zdaniem, pomysł autoryzacji szpitala przez NFZ, czyli oceny do świadczenia usług na wymaganym poziomie. Drugi obszar – to jakość wykonania, która jest oceniana przez audyty Centrum Monitorowania Jakości. NFZ niepotrzebnie – zdaniem dyr. Kierzkowskiej – próbuje zawłaszczyć ten obszar. Trzeci obszar, dotyczący oceny jakości leczenia, funkcjonuje w naszym systemie najsłabiej. Przyczyną jest przede wszystkim rozproszenie opieki, które utrudnia ocenę poszczególnych placówek. Do tego celu potrzebne jest – zdaniem Ireny Kierzkowskiej – powołanie instytucji monitorującej efekty na poziomie krajowym, która będzie przedstawiała wnioski z analiz Narodowemu Funduszowi Zdrowia oraz resortowi zdrowia. Wnioski mogą posłużyć do modelowania systemu.


Dyrektor Zakrzewski zauważył, że w związku z licznymi opiniami, iż NFZ nie powinien być instytucją kontrolującą jakość świadczeniobiorców, „projekt ustawy dryfuje w kierunku powołania urzędu do spraw jakości, który będzie podlegał bezpośrednio ministrowi zdrowia”. Potwierdziła to również poseł Szczurek-Żelazko, mówiąc że projekt ustawy o jakości „jest bardzo roboczy, rząd nad nim jeszcze nie pracował” a kwestia, kto powinien się zajmować oceną jakości, jest przedmiotem dyskusji.
Obecne przepisy nie pozwalają skutecznie promować idei, że lekarz pracuje w jednym miejscu pracy. Przepisy o zakazie konkurencji zostały pod względem prawnym na tyle rozmyte, że – zdaniem Ireny Kierzkowskiej – pracodawca nie jest w stanie zapobiec podejmowaniu pracy przez swoich pracowników w innych miejscach.
Dodatki covidowe są źródłem problemów kadrowych w szpitalach. „Niestabilność kadrowa – to podstawowy problem dla zapewnienia jakości. Pochopne zbudowanie systemu dodatków covidowych spowodowało ogromne perturbacje i przepływy kadrowe” – mówił Mariusz Gujski. Natomiast Irena Kierzkowska zwróciła uwagę na równoległe zjawisko przechodzenia specjalistów ze szpitali bardzo obciążonych do miejsc, gdzie na dyżurach pracuje więcej osób i wykonuje się mniej procedur – „Lekarze wybierają miejsca, gdzie jest łatwiejsza praca. Dodatek covidowy zdemoralizował personel” – mówiła dyr. Kierzkowska. „Dodatki rozregulowały system” – zgodziła się także poseł Gelert i dodała, że wpływ na niedobory kadrowe w niektórych placówkach ma nadregulacja wymagań, procedur oraz zasad działania oddziałów, wskutek czego zasoby kadrowe nie są wykorzystywane optymalnie.

Krzysztof Jakubiak

© mZdrowie.pl

Skip to content