Wysoki kontrast
Wielkość tekstu
Dostępność
  • Dostępność
    • Wysoki kontrast
    • Wielkość tekstu
    • Dostępność

Czy warto inwestować w „czystą energię”?- relacja z panelu dyskusyjnego

Europejski Kongres Samorządów Najnowsze informacje VI Europejski Kongres Samorządów

Tylko 40% firm zainwestowała w poprawę efektywności energetycznej – tak wynika z badań opublikowanych przez Europejski Bank Inwestycyjny. Co więcej, tego rodzaju projekty stanowiły niewielką część ich budżetów inwestycyjnych. Polska znalazła się poniżej średniej unijnej, w tyle za takimi krajami jak Szwecja, Austria, Portugalia, Czechy czy Hiszpania. Skoro poprawa efektywności energetycznej jest kluczowa dla odbudowy europejskiej gospodarki i osiągnięcia celów klimatycznych, to dlaczego tak mało polskich firm w nią inwestuje? Na to pytanie próbowali znaleźć odpowiedź uczestnicy debaty zorganizowanej w ramach VI Europejskiego Kongresu Samorządów.

Powodów, dla których firmy powstrzymują się od inwestycji w zieloną energię, jest wiele. Grzegorz Masłoch, adiunkt w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie, mówił m.in. o edukacji i pokazywanie dobrych praktyk. Zwrócił też uwagę na otoczenie prawne i finansowanie inwestycji:

-Chodzi o to, aby regulacje były trwałe. Tak, żeby inwestycje realizowane w długich horyzontach czasowych były stabilne. Kolejne wyzwanie to organizacja i finansowanie przedsięwzięć – powiedział Grzegorz Masłoch.

Zdaniem Grzegorza Masłocha należy rozważyć większe premiowanie tych podmiotów, które dokonają transformacji. Naukowiec zwrócił uwagę na fakt, że trzeba skupić się na zachęcaniu mniejszych podmiotów, takich jak gospodarstwa domowe, sektor MŚP, czy rolnicy.

Istotni są liderzy, którzy zapoczątkowując zmiany dają przykład innym. Takim przykładem jest branża automotive, w której zmiany dokonują się na naszych oczach – w dużej mierze dlatego, że to się po prostu opłaca.

– Nowe rozwiązania energetyczne przynoszą oczywiste korzyści. Sama eksploatacja samochodów elektrycznych jest dużo tańsza niż spalinowych. Można zestawić autobusy elektryczne i te z tradycyjnym napędem. Te elektryczne zużywają od 0,7 do 1,2 KwH na kilometr, czyli koszt przejechania kilometra od 45 do 60 groszy w stosunku do 1,60-1,70 za kilometr przejechany na napędzie dieslowskim – wyliczał Mariusz Wdowczyk, prezes ARP e-Vehicles.

Oszczędność złotówki na każdym kilometrze jest oczywista. Problemem jest jednak wysoki koszt zakupu. Dlatego liczy się wsparcie w finansowaniu tego typu inwestycji. Mariusz Samordak z Banku Ochrony Środowiska zwrócił uwagę, że ważny jest proces doradczy:

– Przede wszystkim trzeba przekonać przedsiębiorstwa – mówił Mariusz Samordak. – Są przedsiębiorcy, którzy potrafią ułożyć biznesplan, przeliczyć oszczędności. Nie zamykamy jednak drzwi, gdy klient chce dokonać transformacji swojego przedsiębiorstwa, ale nie do końca wie, jak to zrobić. Rozmawiamy z nim, bo widzimy rolę doradczą, aby aktywować rynek zielonych projektów w Polsce. Wciąż jednak widzimy deficyt tego typu projektów.

Od niemal dwóch lat mierzymy się z pandemią, coraz częściej mówi się o kryzysie energetycznym. Tego typu zjawiska działają stymulująco na rozwoju zielonej energii. Niestety, nie u nas.

– Dystans rozwojowy między Polską a Europą Zachodnią się zwiększa. Moim zdaniem pandemia te tendencje jeszcze przyspieszyła – mówił Grzegorz Masłoch z SGH.

Jego zdaniem wiele inwestycji zostało wstrzymanych ze względu na kryzys, bo uznano że nie jest to priorytet. Zdaniem Mariusza Wdowczyka z ARP e-Vehicles istotna jest także niestabilność tego typu źródeł energii.

– Od kilku lat walczymy też ze stanem sieci energetycznej, która ze względu na lata zaniedbań jest w złym stanie. Nie jest przystosowana, by przyjmować energię więcej energii. To może być problem w rozwoju OZE w Polsce – mówił Mariusz Wdowczyk.

Zdaniem Mariusza Samordaka „winny” takiej sytuacji jest przede wszystkim system energetyczny w Polsce:

– Energetyka oparta na węglu była scentralizowana, teraz budujemy zdecentralizowaną – mówił Mariusz Samordak z BOŚ. – Dążymy do tego, żebyśmy mieli źródła wytwórcze powiązana z magazynami energii, aby mieć możliwość korzystania tej energii.

Rozwojowi transportu opartemu na napędzie elektrycznym nie sprzyja wciąż raczkująca infrastruktura pozwalająca na ładowanie baterii. Jej rozwój to z kolei kolejne potencjalne zagrożenie dla przeciążonej sieci:

– Im będzie ich więcej, tym będzie większy problem dla sieci. To jeden z problemów – powiedział Mariusz Wdowczyk  z ARP e-Vehicles. – Rozwiązaniem mogą być magazyny energii. Jeśli będziemy mieli nadwyżki, to musimy je jakoś lokować. Idealnym magazynem będzie wodór, ale trzeba poczekać na rozwój tej technologii.

Zdaniem eksperta z ARP e-Vehicles rolę magazynów energii mogą z powodzeniem pełnić baterie zdemontowane z pojazdów elektrycznych. Po 10 latach potrafią one zachować nawet 75% pierwotnej pojemności.

Zdaniem eksperta z Banku Ochrony Środowiska nic nie stoi na przeszkodzie, aby jeszcze bardziej skupić się na OZE. Zwłaszcza, że dla wielu instytucji jest to inwestycja na tyle opłacalna, że nie wymaga publicznych dotacji:

– Przychodzi ten moment, kiedy ta technologia opłaca się bez dotacji. Ten moment w różnych państwach następuje w różnym czasie. Na nasłonecznionym południu wcześniej niż w Polsce, ale ten moment następuje – mówił Samordak. – Podczas kryzysu energetycznego i wysokich cenach surowców widzimy inną dyskusję – przy wysokich cenach energii inwestycje nie są obarczone ryzykiem. Kryzys zmienił też percepcję przedsiębiorstw. Dostrzegły one konieczność tego, aby zabezpieczyć koszt energii energetycznej, aby zniwelować ryzyko energii dla przemysłu.

Eksperci byli zgodni, że odnawialne źródła energii mają w Polsce przyszłość. Zwłaszcza wobec coraz większej świadomości ekologicznej wśród młodego pokolenia:

– Gdy prowadzimy badania wśród młodych ludzi, to niezależnie od pochodzenia ich świadomość ekologiczna jest coraz wyższa. Problem wciąż jest ze starszymi pokoleniami, co jest naturalne. Trudno zmienić nawyki przyswajane przez lata – mówił Grzegorz Masłoch z SGH.

O tym, że zmiany są nieuniknione, mówią dane zaprezentowane przez Mariusza Samordaka z Banku Ochrony Środowiska.

– Ta świadomość kształtuje się już teraz nie tylko w dużych miastach. Dzisiaj Polska niewojewódzka, niecentralna, nie tylko nie stoi za Polską dużych aglomeracji, ale wręcz ją wyprzedza. Pierwsza edycja programu „Zielony Transport Publiczny” była zdominowana przez duże ośrodki, takie jak Wrocław, Kraków, Poznań czy Trójmiasto, które wykorzystały 60% środków. Dzisiaj większość aplikacji pochodzi z miast do 100 tysięcy mieszkańców – mówił Mariusz Samordak.

Zdaniem przedstawiciela Banku Ochrony Środowiska w postępujących zmianach ogromne znaczenie ma nie tylko edukacja, ale także dobry przykład dawany przez lokalnych liderów. Wymienił w tym kontekście nie tylko firmy, lecz także samorządy.

Partnerem panelu dyskusyjnego był Polski Fundusz Rozwoju

Skip to content