Wysoki kontrast
Wielkość tekstu
Dostępność
  • Dostępność
    • Wysoki kontrast
    • Wielkość tekstu
    • Dostępność

„Szpital przyszłości” – relacja z debaty Forum Ochrony Zdrowia

Forum Ekonomiczne

Starzejące się społeczeństwo i rosnące oczekiwania pacjentów co do bezpieczeństwa zdrowotnego sprawiają, że szpitale będą ewoluowały w stronę wysoko wyspecjalizowanych placówek, korzystających z innowacyjnych rozwiązań

Eksperci uczestniczący w dyskusji o najważniejszych wyzwaniach szpitali przyszłości, zorganizowanej podczas XXVII Forum Ekonomicznego w Krynicy, nie mieli wątpliwości, że zbliżająca się wielkimi krokami reforma systemowa szpitali wpłynie na działanie placówek. W sieci szpitali, która zacznie funkcjonować 1 października, dostrzegli jednak nie tylko wyzwania, ale również możliwości.

Prof. Maciej Banach, dyrektor Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi, przyznał, że na reformę patrzy z punktu widzenia placówki znajdującej się na najwyższym, VI poziomie referencyjności.

— Z dużym zainteresowaniem czekamy na wszystkie rozporządzenia wykonawcze, które pozwolą nam dobrze przygotować się na wejście w życie ustawy o sieci szpitali. Mamy wobec nich oczekiwania i liczmy, że ustawa zgodnie z założeniami będzie premiowała jednostki na najwyższym poziomie referencyjności, które leczą najtrudniejszych pacjentów — ocenił Maciej Banach.

Jego zdaniem tego typu jednostki powinny funkcjonować najlepiej i jednocześnie być najlepiej finansowane, aby zapewnić pacjentom największą dostępność wysokospecjalizacyjnych procedur i innowacyjnych rozwiązań.

— Nasi pacjenci powinni być leczeni i diagnozowani z wykorzystaniem najnowocześniejszych metod — oceniał Maciej Banach.

Łyżka dziegciu Oprócz nadziei związanych z planowaną reformą jest również wiele znaków zapytania, które zdaniem lekarzy mogą wpłynąć na funkcjonowanie szpitali. Część jednostek spoza sieci nie otrzyma bowiem finansowania z ryczałtu, a również będzie miała kłopot ze zdobyciem kontraktu.

— W efekcie pacjenci z tej grupy placówek trafią do szpitali w sieci, których ryczałty wyliczane były na podstawie świadczeń z 2015 r. — mówił z obawą Maciej Banach.

Problem mogą mieć również jednostki kardiologiczne.

— Dzięki nim osiągnięto 50-procentową redukcję liczby zgonów w ostrej fazie zawału, trzykrotną redukcję zgonów z powodu choroby wieńcowej oraz znaczny spadek inwalidztwa i szybszy powrót do aktywnego życia zawodowego — wskazuje prof. Dariusz Dudek, główny przewodnik Grupy Kardiologii i Interwencji Sercowo-Naczyniowej Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.

Jego zdaniem ostatnie przeceny świadczeń sprawiły, że finansowanie procedur kardiologii interwencyjnej spadło do zaledwie 12 proc. europejskich stawek.

— Co więcej, jeżeli popatrzymy na liczby, to zauważymy, że coraz mniej osób specjalizuje się w kardiologii. Spadła znacząco liczba osób przystępujących do egzaminu z kardiologii, a w tym roku dodatkowo istotnie zmniejszyła się liczba chętnych rezydentów na kardiochirurgię i kardiologię. Trochę to niepokoi w obliczu map zdrowotnych i epidemiologii, która w najbliższych latach prognozuje 10-20 proc. wzrostu zapadalności na schorzenia serca i naczyń, wynikającego m.in. ze starzenia się społeczeństwa — oceniał prof. Dariusz Dudek.

Nadzieja w jakości Uczestniczący w krynickiej debacie Marek Tombarkiewicz, podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia, przyznał, że cały system jest w kluczowym momencie poważnych zmian.

— Ustawa o sieci po raz pierwszy w historii dookreśliła parametry wejścia szpitali na poszczególne poziomy zabezpieczenia. Jednocześnie w ministerstwie toczą się prace nad innymi elementami. Bardzo ważna jest tu choćby ustawa o jakości bezpieczeństwa pacjenta — wskazał wiceminister.

Procedowany w resorcie dokument ma być oparty na dwóch elementach — obecnie przyznawanych akredytacjach stanowiących o wyższym poziomie, a także na podstawowej autoryzacji, czyli wykazie warunków, które każdy szpital będzie musiał spełnić, chcąc funkcjonować na rynku.

— Jednostka, która będzie chciała się rozwijać, będzie musiała prezentować wyższy poziom funkcjonowania, co wiąże się ze wzmożonym wysiłkiem organizacyjnym i finansowym. Pozwoli jej to otrzymywać więcej pieniędzy za tzw. jakość udzielanych świadczeń — zapewnił Marek Tombarkiewicz.

Zdaniem Michała Kępowicza, dyrektora ds. relacji zewnętrznych w firmie Royal Philips, nastawienie kluczowych decydentów publicznych czyli Ministerstwa Zdrowia i Narodowego Funduszu Zdrowia na efekty leczenia oraz jakość usług medycznych jest dobrym prognostykiem dla całego sektora.

— Jestem przekonany, że faktycznie może to wpłynąć również na zainteresowanie nowoczesnymi technologiami pozwalającymi na uzyskanie jak najlepszych efektów zarówno diagnostycznych, jak i terapeutycznych — ocenił Michał Kępowicz.

Podkreślił, że inwestowanie w nowe technologie może być źródłem oszczędności dla całego systemu dysponującego ograniczonym budżetem.

— Inwestowanie w dobre pomysły i rozwiązania nie tylko technologiczne, ale również procesowe, umożliwia uzyskanie dużo większych oszczędności niż poniesione na ten cel nakłady. Jestem przekonany, że nawet jeżeli niektóre technologie są nieco droższe, to finalnie pozwalają zaoszczędzić dużo pieniędzy w wyniku np. szybszego i trafnego diagnozowania, zmniejszonego narażenia pacjentów na negatywne czynniki, czy łatwego dostępu do wyników obrazowania z wielu rozproszonych lokalizacji — ocenił dyrektor z Philips Royal.

Rząd stawia na nowoczesność Łukasz Szumowski, wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego zwrócił uwagę, że ograniczone pieniądze na zdrowie powinny być lokowane w sposób optymalny.

— I tutaj idealnie pasują nowe technologie, takie jak rozwiązania telemedycyny, nad którymi prace trwają zarówno w Ministerstwie Zdrowia, jak i w Ministerstwie Cyfryzacji. Telekonsultacje w połączeniu z terapią czy elektronicznym wypisaniem recept niewątpliwie zmienią nie tylko obraz szpitali, ale również napływ pacjentów. Zmienią się również potrzeby dotyczące przestrzeni niezbędnej do obsługi tych pacjentów. Nawet w najdrobniejszych zmianach logistyki szpitalnej kryje się spora oszczędność dla tych placówek — przypomniał Łukasz Szumowski.

Na dobrą zmianę liczyć mogą również uniwersyteckie szpitale kliniczne i jednostki działające jako instytuty. W opracowywanej właśnie konstytucji dla nauki resort reprezentowany przez wiceministra Łukasza Szumowskiego chce by, strumień pieniędzy na naukę i dydaktykę był ujednolicony.

— To da uczelniom, w tym uniwersytetom medycznym, znacznie większe możliwości przemieszczania pieniędzy między badaniami, a dydaktyką. W efekcie uniwersytety medyczne będą mogły kierować strumień finansów również na nowe technologie i badania naukowe prowadzone z ich wykorzystaniem — ocenił wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego.

Szpitale za 20-30 lat Eksperci przekonują, że środowisko medyczne jest gotowe do transformacji systemu uwzględniającej precyzyjne wydatkowanie pieniędzy. Zdaniem prof. Dariusza Dudka kluczem do powodzenia jest jednak wdrożenie technologii informatycznej, która pozwoli na optymalizowanie ścieżek pacjentów.

— Potrzebujemy znacznie więcej telemedycyny, diagnozowania w ambulatorium lub domu pacjenta, a także zdecydowanie szybszego transferu danych i analiz — ocenił prof. Dudek.

Jego zdaniem system musi być gotowy na wyeksportowanie wszystkich danych pacjentów do chmury, stworzenie dużych warstw obliczeniowych, co pozwoli na użycie sztucznej inteligencji na rzecz budowania ścieżek. Jak zauważył jednak prof. Maciej Banach, system musi podjąć się ogromnego wysiłku informatyzacji placówek szpitalnych — obecnie zaledwie 20-25 proc. z nich zakończyło cyfryzację.

Wyzwaniem będzie również zwiększający się przepływ danych, co oznaczać będzie także ogromne obciążenie związane z ich selekcją i wnioskowaniem. Dlatego istotne okazać się może sprzężenie polityki państwa i systemu publicznego z możliwościami firm technologicznych.

Zdaniem Michała Kępowicza przedsiębiorstwa oferujące konkretne rozwiązania powinny udowadniać, że nowoczesne technologie przynoszą pożądane rezultaty.

— Z drugiej zaś strony państwo — jako potencjalny partner wielu przedsięwzięć — powinno współpracować przy podejmowaniu ryzyka związanego z wypracowaniem konkretnych, uzgodnionych technologii i rozwiązań — wskazał Michał Kępowicz.

Źródło: Puls Biznesu

Skip to content