Wysoki kontrast
Wielkość tekstu
Dostępność
  • Dostępność
    • Wysoki kontrast
    • Wielkość tekstu
    • Dostępność

Polska gospodarka w roku pandemii

Czy światowa gospodarka nadrobi stracony czas? Nowe ratingi z początku 2021 roku korzystane dla Polski.

Kontynuując analizy zapoczątkowane materiałem pt. „Polska gospodarka w roku pandemii” , który ukazał się na łamach „Newslettera Forum Ekonomicznego” w 21 stycznia 2021 r., można postawić tezę, że pierwszy kwartał 2021 r. przyniósł poprawę nastrojów. Dowodem na potwierdzenie tej tezy mogą być dynamiczne wzrosty głównych indeksów giełdowych, które w pierwszych dniach kwietnia osiągały rekordowe wyniki. Dzień 9 kwietnia 2021 r. dla wielu parkietów zamknął się jednymi z najwyższych wyników, licząc od kwietnia 2020 r. W niektórych przypadkach zanotowano nawet rekordy notowań. Zestawienie przedstawione poniżej stanowi swoiste kalendarium będące kanwą do dalszych analiz, a podane w nim informacje pozwalają na dość precyzyjne umiejscowienie polskiej gospodarki wśród innych krajów Europy i świata.

Za oceanem, jak podał 10 kwietnia 2021 r. portal „biznes.interia.pl” , Dow Jones Industrial wysokością 33.800,6 pkt ustalił historyczny rekord, S&P 500 poprawiając już trzeci dzień z rzędu swoje poprzednie rekordy zamknął się poziomem 4128,8 pkt. Również NASDAQ Composite zyskiwał i zakończył ten dzień na poziomie 13.900,18 pkt. Francuski CAC zakończył 9 kwietnia na poziomie 6169,41 pkt, co było najwyższym notowaniem od kwietnia 2020 r. . NIKKEI 9 kwietnia 2021 r. zamknął dzień na poziomie 29.768,06, który też można uznać za najlepszy wynik od roku, gdyż był tylko niecałe 1000 pkt niższy od rekordu tego okresu z dnia 16 lutego 2021 r. gdy miał 30.709,02 . Z kolei niemiecki DAX 9 kwietnia 2021 r. zanotował 15.234,16 pkt . Również WIG utrzymywał się w najwyższych stanach od kwietnia 2020 r. osiągając 59.389,97, Do rekordu z 21 stycznia 2021 r. zabrakło nam nieco ponad 1000 pkt, gdyż wówczas WIG zakończył dzień na poziomie 60.520,71 pkt . Na podstawie tego krótkiego przeglądu można zatem postawić tezę, że rynki pokonały już pandemię zarówno choroby, jak i strachu, i zaczęły nie tylko odrabiać straty jakie przyniósł poprzedni 2020 rok, ale także postanowiły „nadrobić stracony czas”.

Pozostając jeszcze w tej części, którą można uznać za ogólną, warto wskazać, że według opublikowanego w pierwszych dniach marca raportu analityków MFW, po obniżeniu w roku 2020 globalnego PKB o -3,3%, rok 2021 będzie czasem intensywnego ożywienia światowej gospodarki i odrabiania strat, w tempie szacowanym na +6,0%. Analitycy prognozują ponadto, że i w 2022 utrzymany zostanie trend zwyżkowy, przy czym będzie on już niższy i wyniesie 4,4%. Wskazano również, co wydawać się może istotne, że skala kryzysu, i tak większego niż ten z lat 2009 – 2011, byłaby jeszcze większa, gdyby nie nadzwyczajne i niestosowane do tej pory środki podejmowane przez rządy mające na celu ochronę miejsc pracy. Wskazano ponadto, że stosunkowo lepiej z sytuacją poradziły sobie kraje, których gospodarka oparta była na wytwórczości, niż na sektorze usług. Jako sukces wskazano podniesienie poziomu informatyzacji, która z powodzeniem wykorzystana jest zarówno w biznesie, jak i codziennym życiu. Wszystkie te czynniki, w połączeniu z działaniami zmierzającymi do powstrzymania rozprzestrzeniania się wirusa, umożliwiły poprawę prognoz w porównaniu z danymi z października 2020 r. Z kolei polskie Ministerstwo Finansów analizując przywołany raport wskazało, że „w gospodarkach rozwiniętych, gdzie skala recesji wyniosła -4,7% w 2020 r., MFW prognozuje tempo wzrostu gospodarczego na poziomie 5,1% w 2021 r. i 3,6% w 2022 r. Stanowi to korektę w górę w stosunku do wcześniejszej prognozy ze stycznia br. o odpowiednio 0,8 i 0,5 pp (punktu procentowego). W gospodarkach wschodzących i rozwijających się, które w 2020 r. doświadczyły recesji w skali -2,2%, Fundusz szacował, że tempo wzrostu gospodarczego wyniesie 6,7% w 2021 r. i 5,0% w 2022 r. Stanowi to korektę w górę w stosunku do wcześniejszej prognozy ze stycznia br. o 0,4 pp. dla 2021 r.” . Pomimo względnie dobrych prognoz, można się jednak spodziewać, że pandemia przyczyni się w najbliższych latach do jeszcze silniejszego rozwarstwienia się krajów pod względem zamożności i niestety, jak można się domyślać spowoduje to szereg napięć regionalnych.
Warto postawić sobie zatem pytanie, jak nasza gospodarka wykorzysta tę szansę?

Dobre prognozy dla Polski

Kontynuując analizę rozpoczętą materiałem „Polska gospodarka w roku pandemii” , opublikowaną w Newsletterze Forum Ekonomicznego, warto odnotować, że w pierwszych dniach marca 2021 r. zostały opublikowane dane dotyczące ratingów dla polskiej gospodarki opracowane m.in. przez: Międzynarodowy Fundusz Walutowy w ramach International Monetary Fund World Economic Outlook, Standard&Poor`s, Moody`s oraz Fitch. Odpowiednio Moody`s ocenił wiarygodność kredytową naszego kraju na poziomie „A2”, zaś Fitch oraz S&P oceniły ją na poziomie „A-” . Jednak w ocenie wszystkich agencji perspektywy oceniono jako „stabilne”.

Niniejszą analizę proponuję oprzeć o następujące części, które łączyć będą wszystkie opublikowane i poddane omówieniu dane:
• Polska powyżej oczekiwań rynku,
• Najniższe w Unii bezrobocie,
• Solidna baza,
• Inflacja i dług,
• Spór z UE,
• Lekcje do odrobienia.
Zachęcam, jak zawsze, do samodzielnego wyciągnięcia wniosków.

Polska powyżej oczekiwań rynku

Chociaż od ponad roku światowa gospodarka boryka się ze skutkami COVID-19, i Polska nie stanowi tu wyjątku, to jak informowało Ministerstwo Finansów, MFW dokonał korekty polskiego PKB, który w 2021 r. ma wynieść 3,5% (korekta w górę z 2,7%), a w 2022 r. 4,5% (korekta w dół z 5,1%). Inflacja ma wynieść 3,2% i 2,5%, a saldo obrotów bieżących kształtować się będzie odpowiednio na poziomie 2,0% (2021 r.) i 1,3% (2022 r.) PKB .Warto wspomnieć, że jeszcze w połowie 2020 r. wielu analityków przewidywało zarówno znaczący wzrost bezrobocia, jak też głębszy spadek PKB. Dostrzegając to zagrożenie płynące z utraty miejsc pracy i płynności finansowej znacznych grup społecznych – zwłaszcza zatrudnionych w sektorze usług, kultury, fitness, gastronomii i turystyki, rząd uruchomił bezprecedensowe instrumenty wsparcia tych gałęzi gospodarki, które przyjęły formę pomocy finansowej. Chociaż trwały dyskusje, w jakim stopniu działania te spowodują narastanie presji inflacyjnej i wzrost zadłużenia, to jednak w opinii ekspertów MFW „światowa recesja byłaby trzykrotnie większa” , gdyby na czas nie podjęto tych decyzji. Co więcej w przywołanym materiale wskazano wprost, że recesja w Polsce należy do najpłytszych w Europie.
Z kolei agencja Fitch w przywołanej analizie wskazuje, że mocnymi stronami polskiej gospodarki pozostają popyt wewnętrzy i eksport. W materiale zawarta została następująca prognoza: „nadwyżka na rachunku obrotów bieżących wzrosła do 3,6% PKB w 2020 r. z 0,5% w 2019 r. było to możliwe dzięki wzrostowi salda towarowego o 2,1 p. proc. oraz poprawie salda dochodów pierwotnych. Jednocześnie prognozuje się, że nadwyżka na rachunku obrotów bieżących zmniejszy się do 1,3% w 2021 r., zanim spadnie do deficytu w 2022 r., ponieważ wzrost importu przyspieszy z powodu spodziewanego wzrostu krajowych inwestycji i konsumpcji” . Prognoza ta przewiduje nie tylko stabilny wzrost gospodarczy, ale też dalszą poprawę nastrojów społecznych, o czym ma świadczyć rosnąca konsumpcja, czyli zakupy dóbr importowanych do Polski.

Najniższe w Unii bezrobocie

Agencja Standard&Poor`s podobnie jak w 2020 roku – o czym była mowa na łamach Newslettra, w przywołanym już materiale „Polska gospodarka w roku pandemii” w najnowszym raporcie z marca br. wskazała, że stabilna pozycja polskiej gospodarki budowana jest na równowadze między zagrożeniami makroekonomicznymi, a mocnymi buforami fiskalnymi o czym wspominał też cytowany już raport polskiego Ministerstwa Finansów.

Kluczem do wzrostu gospodarczego jest zatrudnienie. Od wielu lat analitycy niezmiennie wskazują, że polskie kadry stanowią jeden z największych atutów mających wpływ na konkurencyjność produkcji. Z danych opracowanych przez polskie Ministerstwo Rozwoju Przedsiębiorczości i Technologii (MRPiT) wynika, że „szacowana stopa bezrobocia rejestrowanego wyniosła w lutym br. 6,6%, co oznacza, że w porównaniu do poprzedniego miesiąca zwiększyła się o 0,1 punktu proc., a rok do roku wzrost wyniósł 1,1 punktu proc.” . Najniższą stopę bezrobocia rejestrowanego zanotowano w województwie wielkopolskim (4%), a najwyższą w warmińsko-mazurskim (10,7%), co jednak wydaje się istotniejsze – w żadnym województwie wskaźnik bezrobocia nie przekroczył 11%. Na podstawie wieloletnich analiz Ministerstwo wysnuło wniosek, że „wzrost liczby bezrobotnych w lutym br. był 4-krotnie mniejszy niż w styczniu br. – w lutym liczba bezrobotnych zwiększyła się o nieco ponad 10 tys. osób, podczas gdy w styczniu wzrost wyniósł prawie 44 tys. Ponadto zarówno w styczniu jak i w lutym zwiększyła się liczba miejsc aktywizacji zawodowej. W obu miesiącach przekraczała ona 100 tysięcy, czyli była o ok. 20 tys. wyższa niż w listopadzie, czy grudniu ubiegłego roku” . To pokazuje, że gospodarka dynamicznie odrabia straty wywołane pandemią i przerwaniem łańcuchów dostaw. Przedstawiane przez MRPiT dane korespondują z analizą MFW, który wskazał, że w 2021 roku bezrobocie w Polsce wzrośnie do 4,9%, czyli powyżej poziomu założonego przez Eurostat, który, przypomnijmy w oparciu o badania aktywności ekonomiczne ludności, założył bezrobocie w Polsce na poziomie 3,1% , i tak będzie najlepszym wynikiem w UE. Stanowisko to potwierdził także najbardziej opiniotwórczy niemiecki dziennik ekonomiczny „Handelsblatt” w materiale z 11 lutego 2021 r. nadając mu tytuł „Cod gospodarczy nad Wisłą” (niem. Wirtschaftswunder an der Weichsel”) . W tym miejscu warto wskazać, że pojawiające się w Niemczech materiały prasowe zawierają wnikliwą analizę polskiej gospodarki wskazując nie tylko na jej prężność, ale także podkreślając, iż wychodzimy z kryzysu lepiej niż wiele krajów UE. Jest to ważne, gdyż Polska jest piątym co do wielkości partnerem handlowym Niemiec, w którym bezrobocie jest najniższe w UE. Tę opinię potrzymał również Drugi Program Niemieckiej Telewizji (ZDF, (niem. Zweites Deutsches Fernsehen) w materiale z 21 marca 2021 r., wskazując, że średni poziom stopy bezrobocia w UE to 7,3%, przy czym w Niemczech wynosi on 4,6%, zaś najwyższą wartość przybiera w Grecji (16,2%), a najniższą w Polsce 3,1% . Warto, pozostając przy bezrobociu, wskazać, że na szczęcie nie sprawdziły się prognozy z maja 2020 r. które zakładały nawet dwucyfrowe bezrobocie – i co też warte podkreślenia będący autorem tych analiz dr Kazimierz Sedlak potrafił przyznać się do błędu. Można także podkreślić jeszcze jedno stymulujące działanie czynników centralnych realizowane na rynku pracy – jest to inicjatywa o nazwie Polska Strefa Innowacji (PSI) – które obejmuje całą Polskę i traktuje ją jako jeden obszar inwestycji, ujednolicając procedury i zapewniając stabilne uwarunkowania prawne. Jak wskazał wiceminister (MRPiT) Grzegorz Piechowiak, w materiale z 9 kwietnia 2021 r. „Od września 2018 r. do końca marca 2021 r. na terenie Polskiej Strefy Inwestycji wydano łącznie 904 decyzje ze wsparciem finansowym szacowanym na 39,9 mld zł. Równocześnie inwestorzy zadeklarowali utworzenie 18.700 nowych miejsc pracy” . Patrząc z perspektywy reindustrializacji gospodarki oraz zmiany wektorów z usług na produkcję, wartym odnotowania wydaje się fakt, że PSI stało się obszarem rosnącej aktywności sektora mikro, małych i średnich przedsiębiorstw (MMŚP), gdyż pod względem liczby realizowanych projektów jego udział w prowadzonych inwestycjach w PSI w 2020 r. wzrósł do 65%, zaś w samym w pierwszym kwartale 2021 r. osiągnął poziom 67%. Ponadto z przywołanej analizy wynika, że „deklarowana wartość inwestycji, za które odpowiadają mikro, małe i średnie firmy, wyniósł odpowiednio 18% w całym 2020 r. oraz 27% w pierwszym kwartale 2021 r”. Ponadto w ocenie przedsiębiorców Polska staje się liderem pod względem atrakcyjności dla lokalizacji nowych inwestycji nie tylko z sektora tradycyjnych technologii, ale też branży IT .

Solida baza

Podejmowane w poprzednich latach zabiegi zmierzające do reindustrializacji polskiej gospodarki i lekcje wyciągnięte z kryzysu 2009 – 2011, przyniosły pozytywny skutek w postaci przekierowania dynamizmu gospodarczego Polaków z sektora usług, na sektor wytwórczości. Jak wskazywało po publikacji raportu MFW, polskie MRPiT „wskaźnik koniunktury PMI dla przemysłu wzrósł w marcu tego roku do 54,3 pkt., osiągając wartość najwyższą od lutego 2018 r. Jest to czwarty wzrost z rzędu, co jest najdłuższą sekwencją wzrostową od 2013 r. Jako wskaźnik wyprzedzający gospodarki zapowiada wzrost PKB” . Zasadnym zdaje się wskazać, że dane te stanowiły raczej efekt końcowy stanu gospodarki w wielu kluczowych sektorach, wśród których znaczące miejsce zajmują gałęzie funkcjonujące w oparciu o absorbcję funduszy unijnych. Budowa nowych połączeń drogowych, kolejowych i energetycznych ze względu na bardzo rozległą materię wymaga osobnej analizy. Jednak równie ważną gałęzią, i to dotykającą Polaków bezpośrednio, jest budownictwo mieszkaniowe, wykorzystujące zarówno surowce, takie jak stal, miedź, aluminium, kruszywa, jak i inne dobra, okna i sprzęt AGD. Pewnym niepokojącym mementem może być fakt, że w sektorach chemii budowlanej oraz AGD prym wiodą przedstawiciele zagranicznego kapitału, podczas gdy na polskich uczelniach są przecież wydziały i kierunki, na których prowadzone są nowatorskie badania. Jednak należy przyznać, że nawet ZDF w materiale z 7 kwietnia 2021 r. podkreślał, że dla koncernu BOSCH Simens Polska nie jest już montownią, lecz miejscem opracowywania wielu innowacyjnych rozwiązań technologicznych i eksportowych . Jednak na sektor budownictwa mieszkaniowego trzeba spojrzeć jeszcze z innej perspektywy, otóż zakup mieszkania, w większości przypadków dokonywany jest w oparciu o kredyt spłacany przez wiele lat. Do zawarcia tego zobowiązania konieczne jest spełnienie nie tylko warunków finansowych, ale także – i to należy uznać za najważniejsze z punktu widzenia tej części niniejszej analizy – przeświadczenie kredytobiorcy, że nie straci źródeł dochodu. Ten właśnie optymizm konsumencki zdaje się być kluczowym, gdyż wobec bardzo nisko oprocentowanych lokat, klienci banków szukają innej formy lokaty kapitału, zaś młodzi ludzie chętniej decydują się na „pójście na swoje”. Właśnie to ssanie rynku stanowi dla budownictwa mieszkaniowego conditio sine qua non. Nie sztuką jest bowiem wybudować, sztuką jest sprzedać mieszkanie, czy dom. I w tym sektorze dane MRPiT wskazywały znaczący i stabilny wzrost. 10 marca opublikowane zostało doniesienie, z którego wynikło, że „w 2020 roku oddano do użytkowania blisko 14 tys. więcej mieszkań niż rok wcześniej. To wzrost o 6,7%. Łącznie w 2020 r. na rynku pojawiło się ponad 220 tys. mieszkań” . Z cytowanej analizy wynika, że przeciętny czas potrzebny na wybudowanie mieszkania w 2020 r. pozostał na zbliżonym do roku poprzedniego – około 38,8 miesiąca, co pokazuje, że kłopoty z pracownikami, powodowane chorobą czy ich kwarantanną, zakłóceniem rytmiczności dostaw, nie miały negatywnego wpływu na budownictwo mieszkaniowe. To należy uznać za ważną i dobrą informację. Trzeba też zaznaczyć, że w roku 2020 „rozpoczęto budowę 223 842 mieszkań, tj. o 13 439 mniej niż w 2019 r. (spadek o 5,7%) oraz wydano pozwolenia na budowę lub dokonano zgłoszeń z projektem budowlanym budowy 276 149 mieszkań, tj. o 7 374 mieszkania (2,7%) więcej niż przed rokiem” . Trudno jednoznacznie wskazać, czy był to efekt chwilowego nasycenia rynku, czy też skutek niepewności ekonomicznej, która może potrwać dłużej. Przy tych analizach warto brać pod uwagę fakt, że szczególnie w dużych ośrodkach akademickich zakup mieszkań traktowany jest jako inwestycja pod wynajem dla żaków. Niż demograficzny oraz kształcenie on-line spowodowały zastój w tym obszarze. Jednak należy pamiętać, że rozpoczęcie inwestycji, czy samo uzyskanie pozwolenia na budowę, wymaga nie tylko zaangażowania pracowników administracji – podlegających restrykcjom sanitarnym – ale także miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego – a z ich brakiem lub aktualizacją nadal boryka się wiele samorządów. Temat nowego podejścia do zagospodarowania przestrzennego będzie jednym z zagadnień Akademii Samorządowej – inicjatywy organizowanej przez Instytut Studiów Wschodnich, w którym uczestniczyć będą przedstawiciele jednostek samorządu terytorialnego i ludzie nauki. Tym niemiej warto odnotować, że jedną z inicjatyw mających na celu dalsze pobudzanie rynku mieszkaniowego stał się rządowy Fundusz Dopłat do rozwoju mieszkalnictwa komunalnego. Według planów przedstawianych 9 kwietnia 2021 r. przez wicepremiera Jarosława Gowina w stolicy Małopolski „ma powstać prawie 650 mieszkań komunalnych. Kraków może liczyć na wsparcie w realizacji inwestycji w budownictwie komunalnym w wysokości do 80% kosztów przedsięwzięcia” . Działanie takie nie tylko zapewni kolejne miejsca pracy, ale także podniesie poziom życia mieszkańców i skróci okres oczekiwania na mieszkanie, który według wiceminister MRPiT Anny Korneckiej, w Krakowie wynosi nawet 4 lata.
Kolejnym wskaźnikiem pokazującym stan polskiej gospodarki w początku roku 2021 okazały się dane Eurostatu dotyczące produkcji przemysłowej za styczeń 2021 r. Z komentarza wiceministra MRPiT Roberta Tomanka, z dnia 12 marca 2021 r. wynika, że „Polska po raz kolejny znalazła się w czołówce krajów UE – nasza produkcja przemysłowa w styczniu wg Eurostat wzrosła o 5,6% r/r (dane skorygowane o efekt kalendarzowy). Wyższy wzrost zanotowały jedynie Irlandia (27,5%) i Litwa (11,8%)” . Po raz kolejny wyniki Irlandii odbiegły od reszty kontynentu, co jest zasługą m.in. ogromnych inwestycji realizowanych tam zarówno przez sektory nowych technologii jak i bigpharmy . Wracając jednak na polski grunt widać, że trend wzrostowy umacnia się, sięgając jeszcze połowy 2020 r. (o czym świadczy fragment innej analizy MRPiT z 18 lutego 2021 r. „Przemysł ósmy miesiąc z rzędu na plusie” ). Cytowana analiza dostarcza jeszcze innych ciekawych sektorowych informacji, z których wynika, że „w styczniu największy wzrost (r/r) zaliczyły produkcja dóbr konsumpcyjnych trwałego użytku (o 3,0% w UE i o 1,6% w strefie euro) oraz produkcja dóbr pośrednich (o 2,2% w UE i o 1,8% w strefie euro). Wzrosła także produkcja dóbr kapitałowych (o 0,9% w UE i o 0,9% w strefie euro). Wynik dla Polski jest zbliżony do danych GUS, wg których, po wyeliminowaniu wpływu czynników o charakterze sezonowym, produkcja przemysłowa w styczniu br. wzrosła o 5,7% r/r” .
Nieco mniej optymistyczny wydźwięk miała cytowana już analiza portalu „Bisinessinsider”, datowana na 14 kwietnia 2021 r., wskazująca, za danymi Eurostatu, że w lutym polski przemysł „zwiększył produkcję o 4,3 proc. rok do roku (…). Było to ósmym rezultatem w Europie i szóstym w Unii Europejskiej. Oprócz Irlandii dynamiką wzrostu wyprzedziły nas jeszcze: Litwa, Serbia, Bośnia i Hercegowina, Finlandia, Chorwacja i Grecja” . Przyczyn tego stanu eksperci portalu upatrywali w gorszej koniunkturze gospodarki niemieckiej, będącej odbiorcą znacznej części naszej produkcji. Istotnie gospodarka Niemiecka, boryka się z wieloma kłopotami na które nakładają się jeszcze czynniki polityczne. Cała Europa oczekuje na wyniki tegorocznych wyborów, które przypadają w chyba najtrudniejszych od roku 1945 okolicznościach. Tymczasem produkcja przemysłowa w Niemczech spada. Co więcej analitycy oczekiwali, że wobec rosnącego zapotrzebowania na powrót do normalności społeczeństwa niemieckiego, wzrostu zamówień krajowych, wiosny – która rozpoczyna czas dużych inwestycji infrastrukturalnych generujących zyski, ale także zbliżających się wyborów i chęci „kupienia wyborców”, powróci optymizm, który analitycy szacowali nawet na 1,5%. Tymczasem „produkcja przemysłowa w lutym 2021 r. spadła o 1,6%. mdm (miesiąc do miesiąca), podczas gdy w poprzednim miesiącu spadła o 2,0 proc., po korekcie z -2,5%. Co więcej rok do roku produkcja przemysłowa spadła o 6,4 proc., podczas gdy poprzednio spadła o 4,0 proc., po korekcie z -3,9 proc. W tym przypadku analitycy oczekiwali spadku znacznie mniejszego – o 2,3%” – o czym donosił 9 kwietnia 2021 r. powołując się na Federalny Urząd Statystyczny portal „Businessinsider”. Analitycy przyczyn tego stanu upatrują w długiej – czyli normalnej w tej szerokości geograficznej – zimie. Jednak w Polsce też było zimno i śnieżnie, a jednak my się rozwijamy, (chociaż przyjmując tę sama co w Niemczech metodologię również w Polsce w lutym 2021 r. produkcja spadła o około 0,7% mdm). Porównując jednak niemiecką produkcję z czasu przed pandemia uwidacznia się spadek u naszych zachodnich sąsiadów o 5,7%.

Również u drugiego naszego strategicznego partnera handlowego, jakim jest Francja, wyniki dotyczące produkcji przemysłowej okazały się być dalekie od oczekiwań, gdyż po styczniu, w którym produkcja przemysłowa wzrosła o 3,2% oczekiwano w lutym utrzymania trendu na poziomie +0,5%. Tymczasem luty przyniósł spadek o 4,7 proc. mdm .
Przywołane dane znalazły również odzwierciedlenie w analizie Agencji S&P która ten obszar skonkludowała „fundamenty makroekonomiczne Polski pozostają mocne: gospodarka jest zdywersyfikowana i konkurencyjna, wspiera ją dostępność kapitału ludzkiego, zewnętrzne i publiczne lewarowanie jest umiarkowane, a system bankowy jest generalnie zdrowy i odporny”.

Inflacja i dług

Od czasu zniesienia parytetu złota, czyli 22 lipca 1944 r. wartość waluty oceniania jest na podstawie zaufania do niej, zaś zaufanie to budowane jest na podstawie wielu wskaźników, wśród których kondycja gospodarki ma dominujące znaczenie. Istotnym, acz nie jedynym, wskaźnikiem zaufania, jest także zainteresowanie obligacjami skarbowymi. Jak pisałem już o tym w materiale „Polska gospodarka w roku pandemii” papiery dłużne skarbu państwa cieszyły się w 2019 i 2020 roku dużym zainteresowaniem uzyskując nawet ujemne oprocentowanie. Co jednak równie ważne, jak podkreślił w komentarzu z 14 kwietnia 2021 r. sekretarz stanu w Ministerstwie Finansów Sebastain Skuza, „zainteresowanie ofertą obligacji oszczędnościowych utrzymuje się na wysokim poziomie. W marcu nabywców znalazły instrumenty detaliczne o łącznej wartości 3,9 mld zł – to drugi najwyższy wynik w historii. Niezmiennie, największym zainteresowaniem cieszą się obligacje 3-miesięczne, których sprzedaż w ubiegłym miesiącu wyniosła ponad 2 mld zł” . Co więcej wobec przyzerowego oprocentowania lokat w bankach obligacje stają się jeszcze bardziej rentownym i pewnym przedsięwzięciem. Minister Skuza wskazał w cytowanym materiale, że „wartość sprzedaży obligacji oszczędnościowych w pierwszym kwartale br. przekroczyła już 10 mld zł i jest aż o 41% wyższa niż w analogicznym okresie ubiegłego roku”. Wyniki te, jak można przypuszczać, utrzymują i potwierdzają też zaufanie do polskiej gospodarki w oczach inwestorów pożyczających polskiemu rządowi swoje pieniądze. Trzeba jednak pamiętać, że obligacje, tarcze ochronne, inwestycje infrastrukturalne, programy odbudowy wymagają pieniędzy, generują zatem dług publiczny. Wielu ekonomistów zgłasza od kilku lat swe obawy co do proporcji długu do PKB. I obawy te należy uznać za słuszne zwłaszcza po lekcji jaką musieli odrobić Grecy, Hiszpanie, czy Włosi, po kryzysie lat 2009 – 2011. Przypomnijmy dług publiczny Grecji w latach 2009 – 2011 wzrósł w procentach do PKB z poziomu 126,7% do 172,1%, osiągając swe maksimum w roku 2014 osiągając poziom 179,7% . Również analitycy S&P przyjrzeli się proporcji długu do polskiego PKB oraz jego strukturze. Warto jednak pamiętać, że generalnie polski dług publiczny liczony do PKB w 2019 według Eurostatu wynosił 40,6% , zaś w 2021 według szacunków MF, na które powoływał się portal „Businessinsider” ma wynieść 64,7% PKB . Nieco niższe szacunki wielkości długu GGGD /PKB na lata 2021 – 2022 przedstawił Fitch, przewidując ustabilizowanie na poziomie 62,3% . Natomiast w przywoływanym raporcie S&P zawarł konkluzję: „wyższe zadłużenie publiczne wciąż pozostanie jednak umiarkowane w kontekście globalnym, a profil zadłużenia będzie się poprawiał (…).Agencja prognozuje deficyt sektora finansów publicznych gg (ang. general government) Polski w 2021 r. na 5,5% PKB, a na 2022 r. na 3,0%” . Wpływ na deficyt na rachunku obrotów bieżących mogą mieć w opinii S&P m.in. rosnące ceny energii i opłaty za wywóz śmieci. Negatywny wpływ na wysokość długu i inflację w połączeniu z rosnącymi cenami energii elektrycznej wskazał również prezes NBP Adam Glapiński wskazując na konferencji prasowej: „roczny wskaźnik inflacji jest nadal silnie podbijany przez podwyżki cen energii elektrycznej z początku tego roku. Te podwyżki wyraźnie się pojawiły i jest efekt polityki klimatycznej Unii Europejskiej. Opłaty za emisję dwutlenku węgla oczywiście najsilniej uderzają w nas i to też w żadnym wypadku nie jest związane z polityką pieniężną NBP. Nie jesteśmy w stanie tego ograniczyć” . Faktycznie po ostatnich podwyżkach cen energii elektrycznej mamy jedne z najwyższych cen w UE, zaś dziennikarze portalu „GAZETA/PL” przeliczyli, że „płacimy dwa razy więcej niż Szwedzi” . Jednak, chociaż gospodarka jest daleka od stanów ustalonych, co bardzo obrazowo określił prezes Galpiński, to jednak polski bank centralny i Rada Polityki Pieniężnej nie przewidują do połowy 2022 r., czyli do końca kadencji RPP, zmiany stóp procentowych. Idąc za informacjami NBP cytowany raport agencji Fitch zawiera wskazania: „Fitch spodziewa się, że podwyżki stóp będą jedynie stopniowe i rozpoczną się najwcześniej w 2022 r. Przy ujemnych realnych stopach procentowych i szybkim wzroście PKB spodziewany jest wzrost inflacji w ciągu najbliższych dwóch lat” . Pozostając jeszcze przy inflacji, to faktycznie niepokój może budzić fakt, że według szacunków GUS w pierwszym kwartale 2021 r. inflacja była najwyższa od 17 lat. Jak podał GUS w analizie z 31 marca 2021 „ceny towarów i usług konsumpcyjnych według szybkiego szacunku w marcu 2021 r. w porównaniu z analogicznym miesiącem ub. roku wzrosły o 3,2% (wskaźnik cen 103,2), a w stosunku do poprzedniego miesiąca wzrosły o 1,0% (wskaźnik cen 101,0)” . W główniej mierze według cytowanej analizy przyczyniły się to tego roczny wzrost o 7,6% cen paliw do prywatnych środków transportu, o 4,2% ceny nośników energii oraz 0,5% cen żywności i napojów alkoholowych. Warto jednak pamiętać o wpływie na finale ceny rosnącej ceny ropy – z poziomu 51,72 USD (według kursu odniesienia na dzień 31 XII 2020 r.) do 61,01 USD/baryłkę na dzień 9 kwietnia 2021 r. przy czym kurs maksymalny osiągnięty został 8 marca 2021 r. na poziomie 71,35 USD , i osłabieniu się kursu złotego do dolara – z poziomu 3,7132 (na dzień 31 XII 2020 r.) do 3,8044 w dniu 9 kwietnia 2021, r. przy maksimum 3,9825 w dniu 31 marca 2021 r. , co spotęgowało tę niepokojącą sytuację. Jednak Fitch zaprezentował nieco stonowane informacje: „Inflacja (w ujęciu średniorocznym) osiągnęła najwyższy od ośmiu lat poziom 3,4% w 2020 r., odzwierciedlając ograniczenia po stronie podaży, a także dopłatę COVID nałożoną przez wielu usługodawców. Inflacja bazowa nadal utrzymuje się na wysokim poziomie, średnio 3,9% w 2020 r.”

Kolejnym zagrożeniem dla gospodarki w opinii prezesa NBP może okazać się nadmierne przedłużanie restrykcji, które nie tylko ograniczają dynamizm gospodarczy, ale także wpływają na pogorszenie nastrojów. Wątek konieczności luzowania obostrzeń podjął również Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców Adam Abramowicz w liście skierowanym do premiera Mateusza Morawieckiego, w którym wskazał, że 30 kwietnia 2021 r. należy podać datę zakończenia locdownu, gdyż jego utrzymanie może przynieść dalsze pogorszenie nastrojów, dalsze spadki obrotów – które on na kwiecień 2021 r. ocenia na ponad 70% i skokowy wzrost bezrobocia . Jak wiadomo, od 4 maja rozpoczęło powracanie do normalnego funkcjonowania gospodarki, a efekty tych działań warto będzie poddać wnikliwej analizie. Wracając jednak do samej inflacji, na jej wzrost w ocenie S&P może mieć również, podobnie jak w Niemczech, wpływ czynnik polityczny. W Polsce wybory parlamentarne zaplanowane są na 2023 r.
Analitycy zwrócili także uwagę na płynny kurs złotego, przy czym dobre dokapitalizowanie systemu bankowego, przy rozwiązaniu kwestii kredytów hipotecznych we frankach szwajcarskich powinien umożliwić systemowi wchłoniecie negatywnych skutków COVID. I chociaż, jak już wskazano po traktacie z Bretton Woods, obecnie dominuje pieniądz fidusjarny (czyli oparty na zaufaniu do jego wartości), to jednak NBP planuje w najbliższej przyszłości dokupić jeszcze kolejne 100 ton złota, które deponowane będzie w Polsce. Złoto jest zawsze dobrą lokatą kapitału, zwłaszcza w niepewnych czasach – a w takich bezspornie żyjemy. Wzrost wartości tego kruszcu widać w okresie od 1 stycznia 2020 do 14 kwietnia 2021 r. I tak, 1 stycznia 2020 r. uncja tego kruszcu wyceniana była na 1519,95 USD (przy kursie odniesienia z 31 XII 2019 r.), zaś 14 kwietnia 2021 r. za uncję płacono 1736,6 USD . Warto wskazać, że w przywołanym okresie, złoto zanotowało minimalny kurs 16 marca 2020 r. 1451,5 USD, zaś maksimum 7 sierpnia 2020 r. 2077,5 USD. Obecnie polskie rezerwy złota wynoszą 228,7 tony i plasują nas na 23 miejscu na świecie. Transakcja, którą prezes Glapiński szacuje na 21,25 mld PLN, według kursu na 15 marca 2021 r., przesunęłaby nasze rezerwy na 17, może 16 miejsce na świecie . Warto jeszcze wspomnieć, że ponad 125 t. złota zostało kupione w latach 2018 –2019. Czas pokaże w jakiej mierze działania te przyniosą stabilizację złotego i umocnienie wiarygodności polskiej gospodarki, jednak co można uznać za pewne, nie przyczynią się do pogorszenia parametrów i wiarygodności polskiej gospodarki.

Spór z UE

Już starożytni rzymianie posługiwali się maksymą concordia res publice parvae crescunt, discordia magnae concidunt (zgodą małe republiki rosną – niezgodą wielkie upadają) i fakt został również w raporcie S&P odniesiony do ocen i prognoz dotyczących Polski. Wskazano, że dalsze utrzymywanie kursu kolizyjnego z organami UE przy ewentualnym egzekwowaniu powiązania wysokości finasowania z zachowaniem zasad praworządności może przynieść spadek pozyskiwanych środków. Również Fitch zawarł ostrzeżenie o konflikcie z organami UE, pisząc: „w Komisji Europejskiej toczy się obecnie postępowanie zapobiegawcze z art. 7 przeciwko Polsce. Stosunki Polski z UE pozostaną napięte. Nie spodziewamy się jednak nieodwracalnego załamania, ponieważ nastroje krajowe pozostają w przeważającej mierze prounijne, a fundusze unijne są ważnym motorem inwestycji i wzrostu” . Za najistotniejsze można uznać stwierdzenie konkludujące, odnoszące się zarówno do prounijnej postawy, jak i przeświadczenia o wpływie funduszy unijnych na rozwój gospodarki. To pokazuje, że Warszawa nie foruje Polexitu, o czym chętnie donosiły czynniki polityczne. Ma to duże znaczenie nie tylko w kontekście dokonanego Brexitu, ale też zbliżających się wyborów w Niemczech – o czym poniżej. Jednak należy przyznać, że sprawa sporu z UE sukcesywnie powraca, przybierając formę dyskusji o granicach delegacji prawnych, jak i samych źródłach prawa. W okresie poprzedzającym analizowane raporty tematem przewodnim stały się orzeczenia TSUE. Jednak okazuje się, że nie tylko Polska zgłasza obiekcje co do granic kompetencji prawnych Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. W Hiszpanii w styczniu 2020 r. Sąd Najwyższy uznał wyrok TSUE „za nowatorski” i przyznał, że jest on sprzeczny z konstytucją Królestwa Hiszpanii . Ponadto jak donosił portal „Made for minds”: „Niemiecki Trybunał Konstytucyjny w Karlsruhe w wyroku z 5 maja 2020 r. uznał, że Europejski Bank Centralny (EBC) przekroczył swoje uprawnienia, skupując od 2015 roku obligacje krajów strefy euro. Swoim wyrokiem po raz pierwszy niemiecki TK przeciwstawił się orzeczeniu Trybunału Sprawiedliwości UE (TSUE)” . Ten sam Trybunał 23 marca 2021 r. „zakazał prezydentowi [Niemiec – przyp. autora] podpisywania ratyfikacji Europejskiego Funduszu Odbudowy, dopóki nie rozpatrzy on nadzwyczajnej apelacji w sprawie jego przyjęcia” – o czym informował portal „CIRE.pl”. Należy odnotować, że ostatecznie w dniu 21 kwietnia 2021 r. Niemiecki Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok zezwalający na ratyfikację przez prezydenta Niemiec Europejskiego Funduszu Odbudowy . W ostatnim czasie także Paryż nie zgodził się z wyrokiem tego Trybunału wskazując przekroczenie kompetencji prawnych, o czym informował „Le Monde” . Pewnym sygnałem, że kurs kolizyjny z UE może stać się tematem politycznym w Niemczech była deklaracja niemieckiej partii Alternatywa dla Niemiec (AfD – niem. Alternative für Deutschland), która do swojego programu wprowadziła zapis o wyjściu Niemiec z UE . Ma to o tyle ważne znaczenie, że Alternatywa dla Niemiec jest największą partią opozycyjną w obecnym Bundestagu, a postulaty warunkujące o pozostaniu Niemiec w Unii uzależnia od reformy Unii, i te poglądy dotąd słownie zgłaszała od 2013 r. Pozostając jeszcze przy obiekcjach prawnych warto pamiętać, że Europejski Fundusz Odbudowy może wejść w życie jedynie w przypadku jednomyślnej decyzji wszystkich członków Unii. Zatem okazuje się, że to nie Polacy czy Węgrzy, mają największe wątpliwości i wychodzą tym samym na ścieżkę kolizyjną ze strukturami UE. W polskim parlamencie w tej sprawie doszło do bardzo ciekawego, z punktu widzenia politologicznego, przeformatowania obozu Zjednoczonej Prawicy i tzw. opozycji totalnej. Generalizując sytuacja z Funduszem Odbudowy przypomina dyskusję, jaka przetoczyła się przez kraje Unii Europejskiej przy okazji veta, jakie Francja, a następnie Holandia zgłosiły do projektu Traktatu Konstytucyjnego Unii Europejskiej w 2005 r. I tak jak wówczas, należy mieć nadzieję, że dzięki rozsądnej polityce zagranicznej i pragmatycznemu podejściu do sprawy, Polska stanie się przykładem dojrzałości w działaniu i budowie wspólnego europejskiego domu.

Lekcje do odrobienia

Oceny agencji ratingowych mogą cieszyć, szczególnie gdy są dla Polski korzystne. Nie należy jednak poprzestawać na zachwycie. Głównym wyzwaniem wskazywanym przez wszystkie instytucje oceniające jest utrzymanie tempa wzrostu gospodarczego oraz odwrócenie niepokojącego trendu demograficznego. Niestety zwłaszcza ten ostatni czynnik jest trudny i co więcej boryka się z nim cały Stary Kontynent. Jak się wydaje w odwróceniu tego trendu nie mogła nawet wielka emigracja z krajów Północnej Afryki. Według danych Biura Analiz Parlamentu Europejskiego (EPRS), na które powołał się 24 sierpnia 2019 r. „Dziennik Gazeta Prawna”: „Europa starzeje się dramatycznie, a proces ten napędza zarówno znaczny wzrost średniej długości życia, jak i niższy niż w przeszłości wskaźnik urodzeń. Mediana wieku w [mieszkańców] UE-28 wzrosła z 38,3 w 2001 r. do 42,8 w 2017 r . To wzrost o 4,5 roku w ciągu zaledwie 16 lat” . Niestety utrzymująca się pandemia powodująca przyrosty śmiertelności, który trudno jeszcze w sumarycznie oszacować, nie polepszy tej sytuacji. Zagrożenie demograficzne dostrzegają także polskie media, i powołując się na dane GUS wskazują, że chcąc utrzymać konkurencyjność gospodarki należy w coraz większym stopniu aktywizować ludzi w wieku 50+ posiadających nie tylko zawód, ale i tak ważne na rynku doświadczenie . Kolejnym problemem staje się sam przyrost demograficzny i podnosząca się granica wieku urodzenia pierwszego dziecka – lecz to wymaga osobnych analiz.
Zagrożenie drugie to ponadplanowe wydatki społeczne związane z kalendarzem wyborczym, lecz wcześniej niż w Polsce wybory odbędą się w Niemczech, w których, jak się wydaje wobec słabszych od oczekiwanych wyników gospodarczych i przy stałych napięciach na ulicach, narasta zniecierpliwienie społeczne przybierające formę protestów m.in. w Stuttgarcie i Kassel . Wydarzenia te zmusiły Kanclerz Merkel do zmiany decyzji o twardym locdownie w Niemczech na okres świąt Wielkiej Nocy . Do tego ciągłe zamieszki we Francji dopełniają zagrożenia, gdyż Paryż jest obok Berlina naszym głównym partnerem handlowym. Dodatkowo jeszcze narastające widmo konfliktu na wschodzie Europy w krajach byłego Związku Radzieckiego, które najwyraźniej nie potrafią się odciąć od tych mentalnych korzeni, może wpłynąć na sytuacje ekonomiczną w Europie i to właśnie na te zagrożenia w najbliższej przyszłości trzeba zwrócić największą uwagę, zwłaszcza, że nie dotyczy ona już tylko Ukrainy , ale także Republiki Czeskiej . Należy też bacznie obserwować sytuację w Iranie, który najwyraźniej testuje Joe Bidena i nową administrację prezydencką. Po raz kolejny przy okazji ataku na irański program jądrowy pojawiły się domniemania, że za tymi działaniami stoi Izrael, o czym informował na swych łamach dziennik Haaretz . Trzeba przy tej okazji pamiętać, że o te akcje, podobnie jak dekadę temu, podejrzany był Mossad . Tak wówczas jak i teraz obiektem ataku był irański ośrodek badań jądrowych w Natanz. Warto przy tym wziąć pod uwagę fakt, że chociaż nie jesteśmy bezpośrednią stroną w tym konflikcie, to jednak może mieć on wpływ na polską gospodarkę, nie tylko poprzez ceny ropy, ale także cyberbezpieczeństwo i wywieranie presji na realizowany przez polski rząd program budowy elektrowni atomowych. Trzeba bowiem pamiętać, że o kontrakt ten ubiega się wiele krajów, w tym Francja i USA.

Zaprezentowane dane oraz dołączona do nich próba analizy wskazują, że kolejne kwartały 2021 roku mogą być nacechowane chęcią dynamicznego odrabiania strat przez światową i polską gospodarkę. Zachęcam do własnych refleksji i wyciągania wniosków oraz lektury kolejnych materiałów.

Autor składa podziękowania na ręce prof. Józefa Bieńka (URK) za okazaną pomoc.

Skip to content