Rumuński rząd odblokowuje prywatyzację giełdową państwowych spółek
Marek Marszałek
W środę, 3-go lutego br. rząd Florina Citu przyjął projekt ustawy, która znosi zakaz sprzedaży aktywów i udziałów państwowych w spółkach. Droga do prywatyzacji m.in. przedsiębiorstwa Hidroelectrica stoi otworem.
Projekt ustawy po zaaprobowaniu jej przez rząd trafi pod głosowanie parlamentu. Opozycja zapowiada gorące dyskusje, jednak koalicja rządząca dysponuje w parlamencie bezpieczną większością głosów, więc proces legislacyjny powinien pójść gładko i bez przeszkód. Nie należy się spodziewać również veta ze strony prezydenta Iohannisa, który wywodzi się przecież ze środowiska PNL.
Na tę decyzję czekali z niecierpliwością nie tylko inwestorzy, ale i Giełda Papierów Wartościowych w Bukareszcie, która z prywatyzacją firmy zarządzającej elektrowniami wodnymi wybudowanymi głównie jeszcze za czasów poprzedniego ustroju wiążą ogromne nadzieje. Giełda w Bukareszcie chce promować się jako rynek rozwijający, a zapowiadane wejście na giełdę państwowych dużych firm tę pozycję z pewnością umocni. Z drugiej strony, kontrolowane przez państwo przedsiębiorstwa odzyskają możliwość emisji akcji w celu zapewnienia finansowania wielomiliardowych inwestycji związanych z odejściem od gospodarki wysokoemisyjnej – mowa tu przecież w dużej mierze o firmach sektora energetycznego.
Przypomnijmy, w czerwcu ubiegłego roku rumuński parlament, w którym większość mieli socjaldemokraci z PSD przyjął ustawę, która przewidywała zablokowanie i zawieszenie na okres dwóch lat możliwości sprzedaży akcji rumuńskich spółek stanowiących własność państwa bądź udziałów państwowych w spółkach. Projekt przewidywał jednak możliwość kupna przez państwo akcji firm z sektora farmaceutycznego, motoryzacyjnego, dystrybucji energii elektrycznej i cieplnej, eksploatacji surowców mineralnych, transportu, dostarczania wody pitnej, usług pocztowych i telekomunikacyjnych.
PSD argumentowała wtedy, że w związku z przyjęciem przez rząd Orbana stanu sytuacji wyjątkowej, zmieniły się w sposób istotny reguły funkcjonowania gospodarki rumuńskiej, a w związku z tym wartość akcji i udziałów w przedsiębiorstwach jest zmienna i trudna do przewidzenia.
Ustawa miała uderzyć głównie w przygotowywaną przez mniejszościowy liberalny rząd prywatyzację giełdową rumuńskiego giganta w sektorze produkcji energii elektrycznej – Hidroelectrica, ale także w zapowiadaną sprzedaż części udziałów państwowych w instytucjach sektora bankowego, jak CEC.
PNL twierdziła, że jej działania mają na celu dokapitalizowanie i umożliwienie wyjścia na prostą spółkom, które do tej słabo funkcjonowały.
Hidroelectrica to jedna z trzech największych spółek w Rumunii, jednocześnie największa, jaką kontroluje państwo. Jej akcjonariuszami są skarb państwa poprzez ministerstwo energetyki (ponad 80%) oraz Fundusz Proprietatea (blisko 20% udziałów). Szacowana wartość spółki pod koniec 2019 roku wynosiła 24 mld RON (około 5,2 mld euro), a roczny zysk netto wynosił na koniec roku 2019 blisko 1 ,4 mld RON (około 300 mln Euro). A przypomnijmy, że jeszcze w 2012 roku Hidroelectrica stanęła na skraju bankructwa!
Jako, że firma zarządza elektrowniami wodnymi, jej efektywność zależy w pewnej mierze od warunków hydrologicznych. W przeciętnym roku jest w stanie zapewnić około 30% krajowej produkcji energii elektrycznej. W 2019 roku było to 15,210 TWh.
Decyzja o częściowej prywatyzacji poprzez giełdę podjęta została jeszcze w 2013 roku, do tej pory jednak nie udało się tego procesu przeprowadzić.
Podsumowując środowe posiedzenie rządu premier Citu powiedział: „Projekt niniejszej ustawy znosi prawo, które zawiesiło działania naturalne dla działania gospodarki rynkowej – prawo przedsiębiorstw rumuńskich, w których państwo jest akcjonariuszem większościowym do zdobywania funduszy od sektora prywatnego, do kapitalizacji pochodzącej z sektora prywatnego. Dziś naprawiamy tamtą niesprawiedliwość”. Zdaniem polityka, rumuński rząd daje w ten sposób inwestorom z Rumunii i z zagranicy dowód, że zależy mu na inwestycjach.
Diametralnie odmiennego zdania są socjaldemokraci i ich lider Florin Ciolacu, który oskarża prawicowy rząd o próbę prywatyzacji najbardziej rentownych państwowych spółek i ograbienie w ten sposób Rumunów z przynoszonych przez nie zysków. Gwałtownie krytykowany jest plan emisji akcji w kresie, gdy rynki pogrążone są w kryzysie, a cena za nie uzyskana będzie siłą rzeczy niska. Ciolacu grozi zorganizowaniem masowych protestów na ulicach.
Minister gospodarki, Virgil Popescu odpiera te zarzuty stwierdzając, że w przypadku firm energetycznych o znaczeniu strategicznym dla państwa nie ma mowy o pełnej prywatyzacji, a państwo powinno pozostać tam większościowym udziałowcem. Mowa jedynie o sprzedaży na giełdzie mniejszościowych pakietów akcji, co da szansę na modernizację i umożliwi tym firmom zdobycie środków na inwestycje.
Zniesienie uchwalonego w ubiegłym roku zakazu zostało wpisane w program rządzenia. Obecny rząd jest zwolennikiem wystawienia na giełdę wielu firm, m.in. wspomnianej Hidroelectriki, Portów Lotniczych w Bukareszcie, banków kontrolowanych przez państwo.
Źródła: