Wysoki kontrast
Wielkość tekstu
Dostępność
  • Dostępność
    • Wysoki kontrast
    • Wielkość tekstu
    • Dostępność

Europejski sektor bezpieczeństwa i obrony czekają poważne wyzwania w okresie post-Covid

Emanuele Errichiello. Analityk w Centro Studi Internazionali, Włochy

W kruchym i niestabilnym kontekście kryzysu Covid-19 europejski sektor bezpieczeństwa i obrony może być silnie zagrożony. Covid-19, jeśli nie zostanie odpowiednio potraktowany, może okazać się kolejnym zagrożeniem dla możliwości przywrócenia przez Europę i tak już złożonego procesu integracji w dziedzinie obronności. 

Potencjalnie widzę na horyzoncie dwa przeciwstawne scenariusze.

W pierwszym scenariuszu, podobnie jak w okresie po kryzysie finansowym, europejskie państwa członkowskie decydują się na podjęcie jednostronnych działań poprzez nieskoordynowaną politykę – głównie cięcia wydatków w budżetach obronnych. Priorytetem stają się tu względy krajowe, a wspólne struktury, takie jak PESCO i EDF, byłyby traktowane wyłącznie jako formalność. W ramach tego scenariusza w bezpośredniej konsekwencji zwiększyłaby się zależność Europy od USA. UE stworzyłaby wizerunek regionalnego bloku pozbawionego spójności. Co więcej, brak wspólnego działania i nieskoordynowane cięcia wydatków mogą mieć wpływ na przemysł bezpieczeństwa i obronny (czego nie rozumiem tutaj w kategoriach czysto wojskowych). Pozostawiłoby to tym ostatnim dwie możliwości wyboru: albo intensywne umiędzynarodowienie – zwiększenie eksportu w celu zrównoważenia deficytów popytu wewnętrznego; albo delokalizacja w kierunku bardziej owocnych rynków.  

W drugim scenariuszu europejskie państwa członkowskie postanawiają skoordynować swoje działania i połączyć zasoby w celu wzmocnienia istniejących struktur, tworząc jednocześnie nowe, aby sprostać nadchodzącym wyzwaniom geopolitycznym i cyfrowym. W ramach tego scenariusza UE wykorzysta prezydencję niemiecką do wzmocnienia EFR i stworzenia nowego funduszu na rzecz innowacji cyfrowych w sektorze bezpieczeństwa, a także potencjalnie dogłębnie przeanalizuje rolę ENISA. Nie będzie to miało wpływu na przemysł bezpieczeństwa i obronny w stopniu, który zmusiłby go albo do masowej internacjonalizacji, albo do delokalizacji. Ponadto Europa nie zwiększy swojej zależności od USA, ani nie zapoczątkuje koncepcji wewnętrznego bloku konfliktowego. 

O ile pierwszy scenariusz nie jest (całkowicie) nieprawdopodobny, o tyle drugi – lub przynajmniej jego część – wydaje się być kierunkiem, w którym UE mogłaby podążać, biorąc pod uwagę również niedawne memorandum podpisane przez ministrów obrony najważniejszych krajów europejskich. Oczywiście, bezpieczeństwo i obrona początkowo będą miały drugorzędne znaczenie, ponieważ państwa członkowskie mają obecnie do czynienia z bodźcami fiskalnymi i planami dotyczącymi zbliżającego się Funduszu Odbudowy, którego celem jest walka z niepokojami społecznymi wynikającymi z wszechobecnych lockdownów. Ostatecznie jednak geopolityka – zarówno prawdziwa, jak i cyfrowa – powróci do centrum debaty, zwłaszcza biorąc pod uwagę zwiększoną strefę wpływów Chin, niepewną jeszcze pozycję Stanów Zjednoczonych w Partnerstwie Transatlantyckim – miejmy nadzieję, że dobrą, biorąc pod uwagę wybór Bidena – oraz zwiększoną konieczność budowania prężnej infrastruktury w obliczu nowych zagrożeń, jakie stwarza jeszcze bardziej zdigitalizowany świat post-Covid-19. A kiedy nadejdzie ten czas, europejscy przywódcy, miejmy nadzieję, zrozumieją znaczenie koordynacji i współpracy w tej dziedzinie, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę rozmiar przyszłych wyzwań. 

Skip to content